
Najbardziej popularnymi nowalijkami są: sałata, rzodkiewka, szczypiorek, ogórki i pomidory.
Jeśli sięgamy po wymienione warzywa zimą (od grudnia do lutego) to w większości przypadków będziemy mieli do czynienia z zagranicznymi, polowymi uprawami tych warzyw.
Od maja do czerwca w sklepach dostępne są już krajowe, szklarniowe produkty. Nowalijki pochodzące z upraw gruntowych znajdziemy w sklepach dopiero od końca maja.
Bardzo wytęsknione przez konsumentów nowalijki nie są jednak zalecane do spożywania w nadmiarze, zwłaszcza jeśli nie znamy ich dokładnego pochodzenia. Dlaczego? Wszystko przez mogące pojawiać się w ich składzie nadmierne ilości związków chemicznych, zwłaszcza azotynów, które powstają z przekształcenia związków azotowych obecnych w nawozach stosowanych podczas uprawy. Azotyny z kolei są prekursorem rakotwórczych związków – nitrozamin.
Zagrożenie „przenawożeniem” może dotyczyć plonów szklarniowych. Dzieje się tak dlatego, że przyspieszenie procesu dojrzewania roślin w niesprzyjających, wczesnowiosennych warunkach, np. zbyt krótkiego nasłonecznienia w ciągu dnia wymaga dużej ilości nawozów.
Problem ten dotyczy jednak również upraw polowych, gdzie możemy mieć do czynienia z hodowcą nieprzestrzegającym zasad nawożenia i ochrony roślin (zbyt intensywnie i bez przestrzegania okresów karencji).
Zatem po pierwsze warzywa i wcześnie pojawiające się na rynku owoce powinniśmy sięgać niezbyt często i nie uznawać ich za podstawowe źródło witamin i minerałów w diecie.
Należy traktować je z ostrożnością, przyglądając się ich jakości, unikając szczególnie dużych okazów, oglądając krytycznie zarówno owoce jak i liście i zwracając uwagę na to, czy nie pojawiają się na nich przebarwienia. Zakupiony produkt należy od razu wyjąć z plastikowego opakowania, dokładnie umyć i dość grubo obrać.
Jako alternatywę natomiast potraktować własne, doniczkowe hodowle np. szczypiorku, natki z pietruszki, kiełków lub potwierdzone certyfikatem uprawy ekologiczne.
Oprac. Mgr Elżbieta Gmurczyk – Dietetyk Multi Med